środa, 24 października 2012

Hurra ! Mam boreliozę !!!

Postanowienie, że napiszę blog na temat choroby i na temat nieudolności lekarzy, od jakiegoś czasu we mnie kiełkuje. Jak już napisałem w zakładce „dlaczego” ma to być ciche podziękowanie skierowane do całego (chorego) systemu służby zdrowia jak i rozliczenie się z bakcylem który przez ostatnie lata utrudniał mi życie. Byłem do niedawna jednym z wielu chorujących, którzy nie wiedzieli co mi dolega.         
Od 2 tygodni mam diagnozę że zaraziłem się z wirusem Borrelia burgdorferi.
 Ostatnie 14 dni spędziłem na zbieraniu informacji na temat bakterii i związanych z nią dolegliwości. 
Jestem bardzo zdziwiony, że dopiero teraz to u mnie wykryto !          
Muszę dodać, że jak większość pacjentów w tym temacie, lekarzy zmieniałem jak rękawiczki.
W minionych  trzech latach przewinąłem się przez czterech lekarzy pierwszego kontaktu, trzech internistów, dwóch ortopedów i czterech kardiologów. Zawsze diagnoza była jednoznaczna: nerwica, depresja. Wszystkie dolegliwości które wymieniałem może wywoływać stres, więc była to idealna wymówka dla medyków. Zawsze mówiono mi że moje dolegliwości to kilka problemów występujących jednocześnie, nikt nie wpadł na pomysł by popatrzeć na to jako całość.
Aż do tego maja, kiedy trafiłem do TEGO lekarza. Po kilku minutach rozmowy powiedział do mnie, że skoro się nie znamy to zaczniemy robić wszystkie badania, żeby po kolei wykluczyć jedno po drugim.
No i znowu marsz po lekarzach specjalistach
Podstawowe badania krwi, internista, nefrolog, neurolog, okulista, ortopeda.          
W międzyczasie miałem pobraną krew która została wysłana do specjalistycznego laboratorium. Na ostatni ogień została koronarografia. U kardiologa, (piątek 19.10.2012)  w trakcie badania (pooglądałem sobie własne serducho) dowiedziałem się, że moje serce jest w 100% sprawne i nic mi nie dolega. Szczerze powiedziawszy nie wiedziałem czy to pozytywna wiadomość, czy nie.
Miałem swoje dolegliwości a następny doktorek mi mówi, że nic mi nie dolega… No cóż, trzeba było poczekać do poniedziałku.
Poniedziałek zacząłem od odebrania wyników badania krwi.  Jak już doczytałem i zarejestrowałem co i jak, to miałem bardzo mieszane uczucia. Po kilku dłuższych chwilach dotarło do mnie że mogę się cieszyć. Jakiś etap zakończony.

MAM DIAGNOZĘ !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz