wtorek, 18 grudnia 2012

Już nie fajnie…



Sytuacja zaczyna być niemiła. Jestem słaby, padnięty, mam ból głowy i migotanie przed oczami. Wejście na pierwsze piętro jest wyzwaniem. Jak już wejdę to muszę zrobić przerwę by odsapnąć. Telewizor i monitor nie są dobrym sposobem na zabicie czasu, pogarszają tylko sytuację. Książka lub gazeta tylko po 15 / 20 minut potem przerwa. Nawet jedzenie zaczyna być męczące. Ani nic ugotować – bo siły brak, ani nic zjeść – bo siły brak… Jestem ciekaw jak czy przed świętami sytuacja się polepszy. Byłoby fajnie…
Dostałem dzisiaj wyniki badań krwi, wychodzi z tego że nie jestem uczulony na żadne produkty i toksyny pszczele, czyli mogę pomyśleć o dodatkowym komando na borelie. Statystyki mówią, że apiterapia powinna być skuteczna przeciwko boreliozie. Pytanie tylko na ile te statystyki są prawdziwe… Koszta wyglądają na znośne, sposób przyjmowania (zastrzyki lub doustnie) też bez problemów. Muszę tylko znaleźć lekarza który czymś takim się zajmuje.
Jutro idę na masaż a raczej zabieg akustyczno-terapeutyczny (misy tybetańskie). Jestem ciekaw czym się to je. Na normalny masaż sobie nie pozwolę. Ostatnio byłem w sierpniu na takim (normalnym)  w złotych tarasach. Po zabiegu dojechałem do domu a potem zdychałem. Mój układ nerwowy i krążenie bardzo odmawiały posłuszeństwa. A ja nie wiedziałem dlaczego ! Masaż był super i nawet się odprężyłem, później wylądowałem w jacuzzi   i było fajnie. Dopiero po wyjściu z ciepłego dostałem kopa…
No ale takie zabawy to dla ludzi zdrowych. Hm, jak tak się zastanowię to lekarze od ponad 3 lat chcą mi wmówić że jestem zdrowy

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Spokojnie, ale…

Dzisiejsza noc spokojna. Zasypianie nie sprawia mi problemów. Od dłuższego czasu jest tak, tak jak być powinno: głowa do poduszki, wygodne ułożenie i po chwili śpisz. Tak to w tej chwili działa. Super, bo był to jakiś czas temu duży problem. Szczególnie po dniu pełnym ruchu, nerwów i emocji. Takim jak wczorajszy. A jednak zasnąłem tak jak należy.
Za to dzisiaj jest nieciekawie. I to chyba już tradycja, dobra sobota gorsza niedziela. No ale  dnia siódmego należy wyłącznie odpoczywać (według niektórych źródeł). Więc odpoczywałem. Na nic innego nie było mnie stać. Ani nie miałem ochoty. I dobrze. Spokojnie nadrobiłem zaległości w czytaniu gazet, przebrnąłem przez następny rozdział jakiejś tam książki, pokibicowałem Justynie Kowalczyk, i tyle.Na zakończenie Ania wyciągnęła mnie na spacer po okolicznych jarmarkach świątecznych.
________________________________________________________________________

Z dolegliwości które należało by wymienić (poza tymi standardowymi)  zaliczał się uporczywy ból głowy. Towarzyszył przez cały dzień. Jak jutro będzie podobnie to chyba przeproszę się tabletkami przeciwbólowymi…

niedziela, 16 grudnia 2012

Szaroburobiałecoś

No cóż, chyba szansa na białe Święta Bożego Narodzenia maleje coraz bardziej. Jeszcze do wczoraj było ładnie, dzisiaj już tylko pozostaje czekać aż śnieg na ulicy zamieni się w brudny, słony potok. A miało być tak pięknie… Gdzieś ktoś mówił, że ma być w tym roku najcięższa zima od 50 lat. Może w Finlandii ?! Na południu Niemiec wygląda to jak co roku. Czyli szaro. Jeśli będzie powtórka z rozrywki to śnieg przyjdzie znowu w … lutym. No ale to może i nie jest takie złe. Sporo osób powinno być z takiego obrotu sprawy zadowolonych: samorządy – bo zaoszczędzą na soli i dodatkowych godzinach drogowców, drogowcy – bo mniej pracy, stresu i tłumaczenia się, że ich zima zaskoczyła, kierowcy – bo ulice będą przejezdne itp itd…
Najbardziej stratne będą dzieci który miały tylko kilka dni na pójście na górkę z sankami…
________________________________________________________________________

Dzisiejszy dzień był inny niż średnia w tym tygodniu. Całkiem sporo czasu spędziłem w samochodzie poruszając się w żółwim tempie po mieście.
(Mimo braku śniegu i gołoledzi na ulicach , samochody rozwijały zawrotną prędkość 15 km/h. Padało. Możliwe, że nie wszyscy kierowcy zauważyli, że termometr wskazywał 7 stopni na plusie. Raczej nie mogło być ślisko. No ale jest grudzień czyli zima i nigdy nic nie wiadomo. Może za zakrętem czai się dziadek mróz ? Raczej nie w tej części europy.)
Polska szkoła,  klient, potem znowu polska szkoła, porządki ogrodowe – czyli wywiezienie zielonych odpadów, potem do następnego klienta, potem do domu, obiad i do rodziców. Na koniec krótkie zakupy. Krótko przed godziną dwudziestą miałem dość. Zawroty głowy i brak tlenu wygoniły mnie z centrum handlowego. Wieczór spędziłem na kanapie przed telewizorem. Dobrze, że leciała fajna komedia Licencja na miłość. Mogłem trochę odpocząć.
Zobaczymy jak będzie wyglądała noc po kolejnej sobocie…

piątek, 14 grudnia 2012

Negatywna poprawa

Negatywna poprawa, czyli pozytywne pogorszenie. Jak tego nie ująć jest znowu coraz gorzej. Drżenie kończyn zaczyna być irytujące, mrowienie dłoni również. Oczy patrzą na świat przez coraz mniejsze szparki. Gigantyczny nacisk na uszy jest moim stałym towarzyszem. Zmęczenie pojawia się coraz szybciej, coraz częściej. Humor i pozytywne nastawienie robią sobie przerwę. Moje nerwy mają się coraz gorzej, są coraz bardziej podatne na głupotę i znieczulicę otoczenia. Częściej wycofuję się na kanapę zamiast coś zrobić, nie umiem się kompletnie zmobilizować. Niestety. Jak już się za coś biorę  to w ślimaczym tempie, a i tak mój organizm mnie za to gani. Chyba doszedłem do wierzchołka dwutygodniowej gorszej fazy boreliozy. Mam przynajmniej taką nadzieję. Dobrze gdyby tak było, za 10 dni święta. W domu masę do zrobienia…

środa, 12 grudnia 2012

Gorzej, ale

Stan mojego samopoczucia spowodowany ogólną kondycją, pogarsza się. Gorzej niż miesiąc temu nie jest. Ale… Niewątpliwie jest lepiej z krążeniem. Puls lekko wariuje, nie ma nagłych skoków od 70 do 130 w sekundę. Ciśnienie jak najbardziej w normie. Chyba największym mankamentem w tej chwili są oczy. Sprawiają problem już wczesnym popołudniem, wieczorna jazda samochodem jest mało przyjemna. Głowa boli chyba już cały czas. Ale spokojnie, nie ma powodu do brania tabletek przeciwbólowych. Kołowrotek wraca coraz częściej. Zamrażarka mózgu bywa i jest mało przyjemna, ale da się wytrzymać.
Plusem jest to, że mimo tych problemów, jestem w stanie logicznie myśleć. Jakiś czas temu nie było to możliwe. Sklecenie składnego zdania było wyzwaniem… Teraz szkoda tylko, że przez delikatne ograniczenie wzroku nie mogę siedzieć przy kompie na tyle długo ile bym chciał / musiał / potrzebował.
A i to ma dobre strony: jest sporo zajęć w domu które wymagają odejścia od komputera.
Tak czy inaczej, w nocy dobrze spałem, rano się obudziłem, chodzę, oddycham, humor mi dopisuje.  
Nie jest źle.

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Lepiej niż ...

Od ponad tygodnia czuję, że powoli bateria tak jakby się kończyła. Nie, to źle napisane. Bateria się nie kończy, ma powoli coraz mniejszą pojemność. Mam nadzieję, że to okresowe i że za 2 tygodnie znowu będzie lepiej.
A czym się to objawia ? Dłużej śpię i gorzej mi się wstaje. Nie mam motywacji / ochoty na wyjście spod kołdry mimo, że mam jakieś tam terminy i zobowiązania. Chodzenie po schodach znowu sprawia problemy. Na całe szczęście tylko kondycyjne. Mięśnie i stawy są jak najbardziej ok. Po posiłkach jestem padnięty. Jazda samochodem powoli zaczyna męczyć. Oczy coraz częściej strajkują, szczególnie teraz kiedy na dworze jest tak jasno (śnieg). Wieczorne problemy z akomodacją wracają. Tak samo drganie, takie jakby osłabieniowe. Pojawia się wieczorkiem i trwa do zaśnięcia. Bóle i zawroty głowy coraz częstsze.
Ale to wszystko nic w porównaniu z tym co było dwa, trzy tygodnie temu. Teraz mimo tych dolegliwości jestem w stanie w miarę normalnie funkcjonować. Co oznacza, że pracuję. Mniej lub bardziej, ale coś pozytywnego się dzieje. Przede wszystkim muszę dodać bardzo pozytywną zmianę samopoczucia. Widzę trend na lepsze z perspektywy czasu.
I to chyba najważniejsze !
________________________________________________________________________

Zainteresowałem się tematem – Apiterapia, a szczególnie zastosowaniem jadu pszczelego w leczeniu boreliozy. Będę w środę u lekarza to dowiem się co on sądzi na ten temat. Człowiek rozsądnie myślący, pozytywnie nastawiony do medycyny alternatywnej… Jestem ciekaw. Póki co zbieram informacje na ten temat.

sobota, 8 grudnia 2012

Przygotowania do…

Przygotowania do świąt ruszyły pełną parą. U nas też. Porządki przed świąteczne, mycie okien, strojenie domu w i na zewnątrz – nie, nie ma i nie będzie domku z reklam, święcącego tysiącami lampek ledów czy innych jakiś tam… To nie ekologiczne, nie moralne, nie ekonomiczne i inne „nie” też by się znalazły. Jest mniej, jest skromniej, jest kryzys. Prezenty w tym roku też wypadną hm, kryzysowo. Raz, że nie ma kasy dwa, że za dużo rzeczy trzeba oddawać, co jest nie ekologiczne, nie moralne, nie ekonomiczne i tak dalej. Ktoś powie: przy takim nastawieniu to handel nie pobije następnego rekordu obrotów. Zgadza się, ale patrząc na sprawę z ekologicznego punktu widzenia to ile dwutlenku węgla można zaoszczędzić nie przewożąc prezentów ze sklepu do domu i do sklepu tam i z powrotem ! Podoba mi się, że jest globalny kryzys. Dlaczego ? Przynajmniej nie mam wrażenia, że przyczyną naszych kryzysowych świąt, jest moja borelioza. Zapewne troszkę, no może więcej niż troszkę. Ale z drugiej strony, jaki my tam mamy kryzys !! Jak znam życie to i tak każdy z nas zje, strawi i wydali więcej niż powinien. Powiedzmy jakieś 2500 do 3000 kcal na dzień. Średnio na osobę. Do tego niewiele ruchu. Odległości: kuchnia <-> duży pokój <-> kibelek – powiedzmy sobie wprost – nie są powalające. Jakieś 100 metrów na wieczór. Pilot też nie waży zbyt dużo. Największy wysiłek będzie wtedy, kiedy trzeba się będzie skupić :-) nad podręczną lekturą.
A tak poważnie !
Jeśli pomyślimy troszkę krytycznie w stosunku do siebie, to czy nie mamy naprawdę błahych problemów ? Owszem, wszyscy znamy osoby walczące na różnych frontach, finansowym, rodzinnym, zdrowotnym. Ale czy tak naprawdę nasze tarapaty są takie wielkie ? W moim przypadku, następuje pewna przemiana dotycząca sposobu myślenia. Po tym jak dowiedziałem się, że mam boreliozę i jak zacząłem czytać co to jest, jak się ją leczy, jak się z nią żyje, to pomyślałem sobie, że mam przechlapane. Teraz myślę, że dopóki mam nadzieję na wyleczenie, na wybicie paskudztwa z mojego organizmu, to mogę nazywać siebie szczęściarzem. Szczęściarzem, bo mieszkam tu gdzie mieszkam, że mam pieniądze na leki i rodzinę która mnie wspiera w mojej walce. No i że mogę myśleć o przyszłości. Owszem, nie jestem w stanie określić kiedy co i jak. Ale mogę mieć nadzieję że kiedyś będzie lepiej. Takie światełko w tunelu.
Nie trzeba daleko szukać, żeby spotkać ludzi których nadzieja opuściła…
Człowiek przeważnie docenia rzeczy dopiero, gdy je traci. Taka ludzka natura. rzadko cieszymy się tym, co mamy, bo to dla nas takie oczywiste. Cieszmy się więc każdym porankiem, każdym przebudzeniem. Choćby bardzo wcześnie rano. Nawet wtedy, kiedy wstając jest nam zimno, mimo (stosunkowo) młodego wieku trzeszczą nam stawy, w drodze do ubikacji stoi krzesło z twardymi metalowymi nogami, które tak bardzo kochają nasze malutkie palce u nóg. Nawet wtedy, kiedy wieczorem komuś spadła ze stołu pinezka… Każdy taki poranek jest dla nas informacją, że ktoś tam na górze, ma jeszcze w stosunku do nas jakieś plany.

środa, 5 grudnia 2012

Nawrót, powrót czyli pod górkę

Nawrót choroby, powrót bakterii do aktywnej fazy. Pod górkę bo chodzenie po płaskim jest męczące. Po schodach tym bardziej. Oddziały borelii nadchodzą i wcale się nie kryją. Rewelacyjne samopoczucie sprzed tygodnia, sprzed kilku dni poszło w zapomnienie.  To taki pierwszy nawrót który rejestruję. Dotychczas po prostu nie było tak dobrze, żebym mógł mówić o poprawie – i odwrotnie, żebym poczuł kiedy zaczyna być gorzej. Ale teraz czuję znaczną różnicę.
Postawiłem sobie dzisiaj cele które chciałem zrealizować. Częściowo mi się udało. Przede wszystkim, te rzeczy które nie wymagały (wielkiej) koncentracji, zostały zrealizowane. Reszta która wymagała klarownego myślenia została w pewnym momencie zignorowana. Przesiedziałem cały dzień przed kompem wykorzystując to, że oczy mi na to jeszcze pozwalają. No ale powoli zaczynają strajkować. Niestety nie dam im dzisiaj tak szybko odpocząć. Wpierw pokibicuję Barcelonie :D
A skoro już o oglądaniu telewizji, dzisiaj przed południem w kanale tvn24 pokazywano reportaż o 13miesięcznym chłopcu który nie miał szczęścia…
Oglądając to po raz kolejny przypominają mi się moje kontakty z lekarzami
Muszę od razu zaznaczyć, że cieszę się z całego serca z osiągnięć medycyny i z ludzi chcących ratować ludzkie życie. Ale jak w każdym zawodzie, są lepsi i gorsi fachowcy. Ci drudzy mają gorszą reputację i (mam przynajmniej taką nadzieję) mniej klientów. Tylko który jest dobry a który lepszy ? Można ich znaleźć chyba tylko metodą prób i błędów. Dobrze jeśli zdrowie pacjenta/klienta pozwala na błędy…

wtorek, 4 grudnia 2012

Zima 3

Jeśli wierzyć specom od pogody to w tym roku powinno być zimno i biało. I to przez długi okres czasu. Fajnie by było gdyby prognozy się sprawdziły. Już dawno nie byłem na sankach :-) . W zeszłym roku znalazłem tor saneczkowy, taki z prawdziwego zdarzenia.  Na odcinku 2000 metrów pokonuje się wysokość 240 metrów. Spadek 12%Niestety nie starczyło zimy żeby tam pojechać, a szkoda. Spróbujemy w tym roku.

Film: Naturalnytor saneczkowy Oberhof

Kocham tę porę roku, śnieg, zimno, trudne warunki na drogach. Ale zima ma też niestety minusy: śnieg, zimno, czasami za ciepło – efektem tego jest błoto i brudne buty… Dodatkowo przy dużej ilości śniegu trzeba sprzątać przed domem. Kurczą się parkingi na osiedlu. Mimo to cieszę się na potężną dawkę białego puchu. Z takim nastawieniem uśmiecham się patrząc jak kolejny dzień śnieżek sobie delikatnie prószy.
_________________________________________________________________________

Co do boreliozy, to po 2 tygodniach dobrego samopoczucia mam wrażenie, że bakteria przypomniała sobie, że żyje. Wieczorami jestem znowu padnięty, coraz słabszy. Kondycyjnie znowu kierunek w dół. Oczy zaczynają za bardzo reagować na światło i mocny kontrast. Wzrasta też uczucie biegających mrówek  w dłoniach i stopach. Póki co nie mam problemów ze spaniem, jedynie sen się wydłuża. Zawroty głowy wracają już w ciągu dnia. Zadyszka pojawia się po krótkim wysiłku. Najbardziej nieciekawym uczuciem jest „mrożenie” głowy. Uczucie jakbym się zawieszał, połączone z delikatnym prądem pod czaszką. Generalnie wkraczam w niefajną fazę. Na całe szczęście odrobiłem trochę zaległości w ostatnich dwóch tygodniach. Ale i tak jestem mocno do tyło z pracą zarobkową, nie mówiąc już o zaległościach na froncie domowym.

niedziela, 2 grudnia 2012

Zima c.d.

Zima. Jest zimno. Jak to zimą. W nocy -8. niby nic specjalnego, ale wystarczy. Do tego lekki opad śniegu i już trzeba wychodzić 5 minut wcześniej. Chyba, że ma się ogrzewanie postojowe w samochodzie. Ja nie mam. Więc poprawka parominutowa i jest ok. Od czwartku (29.11) do dzisiaj nic się nie zmieniło na gorsze. Jest śnieg, jest biało. Dzisiaj Bianca miała mecz, więc był powód żeby ruszyć się z domu. Przy okazji wpadłem na chwilkę do lasu pooglądać zimowe klimaty. Misia, wilka, dziczyzny, ba nawet zająca nie widziałem. Musiałem się zadowolić „opałem”. Chociaż nawet się opłacało – zlokalizowałem na skraju lasu ciekawą choinkę. W sumie zrobił się miły spacerek !!

Popołudnie pod znakiem dnia rodzinnego – wspólny obiad, jakieś tam pogaduszki, kawka.
Generalnie całkiem fajny dzień.