Najbardziej stratne będą dzieci który miały tylko kilka dni na pójście na
górkę z sankami…
________________________________________________________________________
Dzisiejszy dzień był inny niż średnia w tym tygodniu. Całkiem sporo czasu
spędziłem w samochodzie poruszając się w żółwim tempie po mieście.
(Mimo braku śniegu i gołoledzi na ulicach ,
samochody rozwijały zawrotną prędkość 15
km/h. Padało. Możliwe, że nie wszyscy kierowcy zauważyli, że termometr
wskazywał 7 stopni na plusie. Raczej nie mogło być ślisko.
No ale jest grudzień czyli zima i nigdy nic nie wiadomo. Może za zakrętem czai
się dziadek mróz ? Raczej nie w tej części europy.)
Polska szkoła, klient, potem znowu polska
szkoła, porządki ogrodowe – czyli wywiezienie zielonych odpadów, potem do
następnego klienta, potem do domu, obiad i do rodziców. Na koniec krótkie zakupy. Krótko przed godziną dwudziestą miałem
dość. Zawroty głowy i brak tlenu wygoniły mnie z centrum handlowego. Wieczór
spędziłem na kanapie przed telewizorem. Dobrze, że leciała fajna komedia Licencja na
miłość. Mogłem trochę odpocząć.
Zobaczymy jak będzie wyglądała noc po kolejnej
sobocie…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz