czwartek, 29 listopada 2012

Nagły atak zimy !

Zima ! (Chyba powoli)
Koniec listopada a tutaj śnieg miał czelność zasypać krainę spływającą mlekiem i miodem (i piwem) białym mokrym czymś ! Nie muszę oczywiście wspominać o zaskoczonych drogowcach i sparaliżowanej kolei. Żeby być sprawiedliwym powiem o sobie – dzisiaj rano zadzwoniłem do klienta, że przyjadę do niego w piątek bo…samochód stoi na kołach letnich. Zrobiłem pod domem próbę russszania która skończyła się bardzo szybko. Kontrola trakcji tzw. ASR nie była bezrobotna a wyłączenie jej pozwoliło mi na jazdę w miejscu. Nie przejechałem wiele metrów. Tylko do garażu i to bardzo ostrożnie. Jazda na na niskoprofilowych szerokich gumach po szarobiałej mazi charakteryzuje się długa drogą hamowania. Dlatego tylko pod garaż i to żółwim tempem. Koła zimowe wrzuciłem do bagażnika i odstawiłem mój bolid w bezpieczne miejsce. Czekałem na poprawę warunków na drodze.
Te się poprawiły, i owszem. Wczesnym popołudniem. Śnieg przestał padać. Poszedłem na krótki spacerek, polookałem i stwierdziłem, że czarne jest czarne i pojechałem do serwisu zmienić koła. Normalnie robię to samemu pod garażem w 30 minut, teraz pożyłbym 30 minut po takiej akcji :( Wole zapłacić kilka euro niż straszyć i tak już zestresowaną rodzinkę. A okoliczny biznes musi się kręcić.
Późne popołudnie, a zimą już w sumie wieczór -minął spokojnie. I na wesoło. Rodzinka.pl której mamy nagrane 2749 odcinków, jak zwylke brutalna do bólu. Jakby to u nas w domu kręcili. Tylko kilku gadżetów mi tutaj brakuje. Np. taka PS3. O i to tyle na temat lokowania produktów :D
Wieczór spokojnie, teraz trzeba iść wcześnie spać. Jutro znowu dzień w rozjazdach. Generalnie potwierdza się pozytywny trend kondycyjno-zdrowotny. I tak trzymać.
Dobranoc.

środa, 28 listopada 2012

Poprawa c.d.

Wrażenie, że ostatnie dni są lepsze, się wzmacnia. Krócej śpię. Wstaję wyspany, mniej się męczę, mam więcej energii i ochoty do działania. Problemy z akomodacją jakby powoli ustępowały. Jazda samochodem nie stwarza żadnych problemów. Mogę normalnie funkcjonować. Owszem, nie mam siły na jakieś wielkie dźwiganie, szybkie bieganie, ale nie o to chodzi.
Jest inna jakość życia !
Jakby pasując do sytuacji siadło światło w dużym pokoju… Spędziłem 2 godziny przy szukaniu przyczyny – jedna żyła kabla powiedziała do widzenia. Na całe szczęście, ktoś to przewidział. Mam jeszcze dwie do dyspozycji… Ale to dodatkowa robota, która raczej nie chce czekać. No bo jak zimą w saloonie bez światła ??  W kolejce stoją jeszcze: kuchnia, łazienka, piwnica. Oświetlenie świąteczne itd itp. Na dodatek trzeba by jakieś pieniądze zorganizować przed świętami. Nie głodujemy póki co, a jak zaczniemy to i tak nam na zdrowie wyjdzie. Kilka kg mnie na wadze to nic złego. Dziewczyny też powoli mówią, że święta to tylko kompletna komercjalizacja, więc z prezentami możny by postępować trochę delikatniej - teoretycznie. Wspomnę na dodatek o tym, że od kilku miesięcy nie jestem w stanie normalnie pracować czyli zarabiać. Zobaczymy co będzie dalej.
Jak widać z powyższego tekstu, nie mogę narzekać na brak motywacji i brak zajęć :D

poniedziałek, 26 listopada 2012

Poprawa

Wow ! Pierwszy dzień od tygodni gdy mam wrażenie, że jest poprawa ! Dwie możliwości:
  1. Antybiotyki zaczynają działać
  2. Wchodzę w dwutygodniową spokojną fazę boreliozy
Dzisiaj była druga część wizyty u łyskaczowo-nikotynowego adwokata. Spędziłem tam 2 godziny i znalazłem błąd w systemie. Części zamówione. Część trzecia wkrótce.
Potem następna wizyta i problemy komputerowe. Załatwione. Wracając zakupy. generalnie bardzo aktywnie jak na mnie. Byłem prawie 8 godzin po za domem. Wyczyn !
Wieczorkiem posiedziałem trochę przy kompie i narobiłem zaległości, jutro dalej dalej z pracami które już od dłuższego czasu na mnie czekają.
Oczywiście cały czas pamiętając, żeby nie przegiąć

niedziela, 25 listopada 2012

Spokojna niedziela

Dzisiejsza noc była spokojna. Rano wstałem wyspany. Owszem, miałem ochotę troszkę dłużej poleżeć i się wygrzać, ale trzeba było zawieźć Biancę na mecz. Niestety po powrocie powoli czułem, że jakoś mi się bateria rozładowuje. Tylko z poczucia obowiązku siedziałem przy stole i porządkowałem papiery.
Potem już było cały czas tak samo – absolutny brak energii. Ale za to nic innego mi nie dolegało. Do wieczora. Po godzinie 19 dopadł mnie ból głowy. Nie jestem osobą która ma problemy migrenowe, ale powoli zaczynam rozumieć te, borykające się z tym problemem. Mój ból głowy nie był zapewne niczym specjalnym a dał mi mocno popalić
Przy antybiotykach staram się nie schodzić poniżej 3 litrów płynów dziennie, dodatkowo piję 2 porcje Cholestyraminy – lek obniżający poziom cholesterolu we krwi. Ma on za zadanie wyłowić z krwiobiegu tłuszcze i toksyny / zabijane przez antybiotyki bakterie, wydzielają dodatkowe toksyny, które powinna zneutralizować wątroba. Jeśli toksyn jest zbyt dużo dochodzi do reakcji Herxheimera…/ Czasami nic nie pomaga. Dlatego pierwszy raz od rozpoczęcia terapii zdecydowałem się na leki przeciwbólowe. Nie chcę żołądkowi jeszcze dokładać dodatkowych zadań… Ale ok, jest po godzinie 22 i ibu działa.
Dzisiejszą niedzielę mogę zaszufladkować jako spokojną, bez fajerwerków
Ach i udało mi się posegregować wszystkie papiery (po 3 tygodniach !).

sobota, 24 listopada 2012

SuperSobota 2

Powoli zastanawia się czy to jest przypadek. Tydzień temu miałem podobną sobotę. Dzisiaj budzik wyrwał mnie ze snu, ale wstałem wyspany. Śniadanie, kawka bezkofeinowa i pierwsza porcja leków. Potem pojechałem do klienta, którego już od środy przepraszałem, że nie jestem w stanie dotrzeć o własnych siłach. Pacjent z dolegliwościami telekomunikacyjnymi czyli czasowy/losowy brak telefonu i internetu. Po wstępnych oględzinach w klimacie nikotynowo-łyskaczowym okazało się, że nowy sprzęt do instalacji nie jest kompletny. Wizyta została przełożona na poniedziałek. Wracając do klimatów łyskaczowo-nikotynowych; wyobraźcie sobie kancelarię adwokacką, stare wysokie budownictwo. Wszystkie meble w ciężkim ciemnym drewnie. Ściany kiedyś tam były białe. Teraz jest ciemny krem… W łazience -wszystko w także kolorze kremowym- umyłem ręce i wytarłem ręcznikiem papierowym. Przy tej czynności zauważyłem, że myjąc ręce ochlapałem kafelki na ścianie. Niewiele się zastanawiając przetarłem je ręcznikiem papierowym. Ręcznik był żółty a na kafelkach pojawił się biały kolor… sama nikotyna. Po wyjściu od gościa miałem wrażenie jakbym siedział 10 godzin w zadymionym pubie. Na całe szczęście smród papierochów szybko wywietrzał…
Potem było przyjemniejsze zajęcie u następnej osoby. Zasiedziałem się trochę i nawet byłem zdziwiony, że Ania do mnie nie jeszcze zadzwoniła. Więc zerknąłem na telefon a tam informacja: telefon w trybie lotu, gsm wyłączony. No nie dziwne, że do mnie nikt nie dzwonił. Po zalogowaniu się do sieci trwało 5 minut jak zameldowała się do mnie zatroskana małżonka. Do domu dotarłem bez stresów. Potem jeszcze pojechałem na zakupy. Mam nadzieję, że dzisiejszy dzień nie był zbyt forsowny.
Ale o tym dowiem się dzisiaj w nocy…

piątek, 23 listopada 2012

Bigos

W czwartek zabrałem się za bigos, a raczej za ostatnie dopieszczenie (bigosu). Na grill wrzuciłem żeberka, na 10 minut z każdej strony. W tym czasie zacząłem delikatnie podgrzewać już prawie gotową potrawę. Żeberka już po grillowaniu wrzuciłem do bigosu i dalej dzielnie przez 1,5 godziny ciągle mieszając gotowałem. Potem je wydłubałem z garnka i oddzieliłem mięso od kostek. Kostki z braku psa wylądowały w koszu na śmieci, mięso nazat do bigosu. Skosztowałem i bylem lekko zaskoczony. Żeberka były dobrze przyprawione, a bigos przejął częściowo ich smak. Zrobił się ostry :-) Postanowiłem, że w piątek dogotuję kapusty która wchłonie to czego za dużo.

Noc z 22 na 23 była bezsenna. Kolejna. Terminy -te jedyne w tym tygodniu- się zdezaktualizowały. Zasnąłem koło 8 rano, więc nie byłem zachwycony jak listonosz mnie obudził o 11.30. No ale co robić. Zjadłem śniadanie i starałem się w miarę spokojnie poczekać co przyniesie dzień. Trochę telewizji, trochę gazet, trochę segregowania papierów. W pewnym momencie stwierdziłem, że czuję się całkiem dobrze.

Pamiętałem o bigosie. Zabrałem się do kapusty czekającej na szatkowanie. Po ugotowaniu w ekologicznym roślinnym wywarze, odcedziłem i dodałem do bigosu. Po czym przez następne 2 godziny delikatnie podgrzewałem. Opłacało się. Bigos z pysznym chlebkiem był na obiad. I będzie też jutro. I nikt nie będzie narzekał, że musi jeść dwa dni pod rząd to samo :D

czwartek, 22 listopada 2012

Herx c.d.

Zwiększyłem dawkę Quensyl-u do wymaganej – czyli jednej tabletki 200 mg codziennie. Reakcja organizmu jest natychmiastowa. Ból głowy, otępienie i drganie mięśni sugerujące osłabienie organizmu – to jest teraz stałym punktem programu. Osłabiony jestem tak czy tak. Mam wrażenie, że antybiotyki wysysają ze mnie resztki energii. Jestem za słaby by przejść 200 metrów spacerowym tempem. Tyle mam do lekarza – dzisiaj bylem po następną receptę – w połowie drogi musiałem zrobić przerwę, ponieważ dostałem zadyszki :D U lekarza dowiedziałem się jak długo mam brać tę super kombinację – 3 x 42 dni. Po drugiej serii badanie krwi na obecność borelii, jeśli wypadnie dobrze to można z trzeciej serii zrezygnować.
Czyli następny zdrowy sylwester. A już myślałem, że będę mógł się napić chociaż lampki czerwonego wina (sypialnie mamy w piwnicy, codziennie idąc spać przechodzę koło regału z winami. Nie wiem czemu ale mam wrażenie, że wina do mnie cichutko wołają :-) )
Właśnie wróciłem z długiej podróży samochodem… 15 km, no i mam mieszane uczucia. Albo mam problemy ze wzrokiem, albo przednia szyba w samochodzie jest tak bardzo brudna. Dopóki nie było innych samochodów na drodze to było ok, przy reflektorach z naprzeciwka miałem ostrą mgłę przed oczami. Wydaje mi się jednak, że brudna szyba. Rano sprawdzę.

wtorek, 20 listopada 2012

Herx light

Czym jest herx ? Jak mówi wikipedia to:
Reakcja Jarischa-Herxheimera (reakcja Herxheimerareakcja Łukasiewicza-Jarischa-Herxheimera lub Herx) – zachodzi, kiedy z zabitych antybiotykiem bakterii (najczęściej z krętków) zostaje wydzielona toksyna. Toksyna jest stopniowo wydalana przez wątrobę lub nerki, a objawy reakcji Herxheimera pojawiają się, gdy te narządy nie nadążają z wydalaniem toksyny. Objawami reakcji Herxheimera może być gorączka, bóle głowy, dreszcze, bóle mięśniowe i kostne, świąd, nudności i wymioty oraz wysypki skórne.”
No więc jeśli wierzyć temu co tu napisane to herx ostatnio się ze mną przywitał. Od niedzieli mam co chwilę jakieś rewelacje. Zmiany są jak w kalejdoskopie. Same niespodzianki. Zacznę od góry:
  • uporczywy ból głowy
  • problem z koncentracją i logicznym myśleniem
  • pisk „w uchu” o zmiennej częstotliwości
  • nacisk na uszy – jak by mi ktoś patyczki od chińszczyzny do uszu wciskał
  • bóle karku i ramion
  • bóle stawów
  • swędzenie dłoni – ale tylko powierzchni „dotykowych”
  • drganie mięśni wszystkich partii ciała, na przemian bez jakiegoś schematu czy rytmu
  • uczucie drgania dłoni u stóp – stopy i dłonie definitywnie nie drgają !
  • skoki ciśnienia od 110/60 do 140/100 w mgnieniu oka
  • skoki pulsu 65 do 120 bez wysiłku
Mam wrażenie, że to wszystko jest wrzucone do szejkera, i jak wypadnie tak mam…
Do tego wszystkiego jestem słaby jak mucha.
Chyba z podniesieniem poziomu Quensylu we krwi zaczyna się zabawa na dobre…

niedziela, 18 listopada 2012

po SuperSobocie

Noc była jak każda inna po aktywnym dni, czyli masakra.
Przekonałem się, że jeśli dotychczas myślałem, że miałem kiepskie dni, tzn. że nie wiedziałem gdzie jest dno. Mam takie przeczucie, że jest ono baaaardzo głęboko. Dzisiaj „nurkowałem”.
Od samego rana mój organizm daje mi sygnały typu – usiądź i nic nie rób. Wiem, że wczoraj przeholowałem. Muszę się nauczyć racjonalnie wykorzystywać możliwości. Chyba postępuję jak pies spuszczony z łańcucha. Jak nie ma ograniczeń to w długą… Rachunek za takie myślenie dostaję dzisiaj.
Herx wita !

sobota, 17 listopada 2012

SuperSobota

Rewelacja ! Już od dawna się tak dobrze nie czułem ! Tzn normalnie. Nic nie boli nic nie dolega, żadnych zawrotów głowy, żadnych pisków w uszach ani w głowie. Rano wstałem, zjadłem śniadanie jak należy. Zawiozłem córkę na trening, pojechałem na zakupy, potem z córką do koleżanki, potem zakupy. Jako taksówkarz zatrudniłem się znowu wieczorkiem - odebrałem córę od koleżanki i zawiozłem na koncert. W sumie zrobiłem dzisiaj więcej kilometrów samochodem niż przez ostatnie 3 tygodnie ! W przerwach zrobiłem obiad, posiedziałem przy kompie, teraz piszę bloga a za chwilkę pojadę odebrać  młodą z koncertu. Oby więcej takich dni !  Takie przeżycie dają nadzieję na normalne funkcjonowanie. Jakieś światełko w tunelu…

piątek, 16 listopada 2012

02/03/09/12/13/14/15/16 listopada 2012...

Niestety wpisy z okresu wymienionego w tytule zniknęły z mojego archiwum i są tymczasowo niedostępne.
W miarę możliwości będę je uzupełniał...