sobota, 24 listopada 2012

SuperSobota 2

Powoli zastanawia się czy to jest przypadek. Tydzień temu miałem podobną sobotę. Dzisiaj budzik wyrwał mnie ze snu, ale wstałem wyspany. Śniadanie, kawka bezkofeinowa i pierwsza porcja leków. Potem pojechałem do klienta, którego już od środy przepraszałem, że nie jestem w stanie dotrzeć o własnych siłach. Pacjent z dolegliwościami telekomunikacyjnymi czyli czasowy/losowy brak telefonu i internetu. Po wstępnych oględzinach w klimacie nikotynowo-łyskaczowym okazało się, że nowy sprzęt do instalacji nie jest kompletny. Wizyta została przełożona na poniedziałek. Wracając do klimatów łyskaczowo-nikotynowych; wyobraźcie sobie kancelarię adwokacką, stare wysokie budownictwo. Wszystkie meble w ciężkim ciemnym drewnie. Ściany kiedyś tam były białe. Teraz jest ciemny krem… W łazience -wszystko w także kolorze kremowym- umyłem ręce i wytarłem ręcznikiem papierowym. Przy tej czynności zauważyłem, że myjąc ręce ochlapałem kafelki na ścianie. Niewiele się zastanawiając przetarłem je ręcznikiem papierowym. Ręcznik był żółty a na kafelkach pojawił się biały kolor… sama nikotyna. Po wyjściu od gościa miałem wrażenie jakbym siedział 10 godzin w zadymionym pubie. Na całe szczęście smród papierochów szybko wywietrzał…
Potem było przyjemniejsze zajęcie u następnej osoby. Zasiedziałem się trochę i nawet byłem zdziwiony, że Ania do mnie nie jeszcze zadzwoniła. Więc zerknąłem na telefon a tam informacja: telefon w trybie lotu, gsm wyłączony. No nie dziwne, że do mnie nikt nie dzwonił. Po zalogowaniu się do sieci trwało 5 minut jak zameldowała się do mnie zatroskana małżonka. Do domu dotarłem bez stresów. Potem jeszcze pojechałem na zakupy. Mam nadzieję, że dzisiejszy dzień nie był zbyt forsowny.
Ale o tym dowiem się dzisiaj w nocy…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz