Dzisiejsza noc była spokojna. Rano wstałem
wyspany. Owszem, miałem ochotę troszkę dłużej poleżeć
i się wygrzać, ale trzeba było zawieźć Biancę na mecz. Niestety
po powrocie powoli czułem, że jakoś mi się bateria
rozładowuje. Tylko z poczucia obowiązku siedziałem
przy stole i porządkowałem papiery.
Potem już było cały czas tak samo –
absolutny brak energii. Ale za to nic innego mi nie dolegało. Do
wieczora. Po godzinie 19 dopadł mnie ból głowy.
Nie jestem osobą która ma problemy migrenowe, ale powoli zaczynam
rozumieć te, borykające się z tym problemem. Mój ból głowy nie
był zapewne niczym specjalnym a dał mi mocno popalić…
Przy antybiotykach staram się nie schodzić
poniżej 3 litrów płynów dziennie, dodatkowo piję 2
porcje Cholestyraminy – lek obniżający
poziom cholesterolu we krwi. Ma on za zadanie wyłowić
z krwiobiegu tłuszcze i toksyny / zabijane przez
antybiotyki bakterie, wydzielają dodatkowe toksyny, które powinna
zneutralizować wątroba. Jeśli toksyn jest zbyt dużo dochodzi do
reakcji Herxheimera…/ Czasami nic nie pomaga.
Dlatego pierwszy raz od rozpoczęcia terapii zdecydowałem się na
leki przeciwbólowe. Nie chcę żołądkowi jeszcze dokładać
dodatkowych zadań… Ale ok, jest po godzinie 22 i ibu działa.
Dzisiejszą niedzielę mogę zaszufladkować jako spokojną, bez
fajerwerków…
Ach i udało mi się posegregować wszystkie papiery (po 3
tygodniach !).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz