piątek, 23 listopada 2012

Bigos

W czwartek zabrałem się za bigos, a raczej za ostatnie dopieszczenie (bigosu). Na grill wrzuciłem żeberka, na 10 minut z każdej strony. W tym czasie zacząłem delikatnie podgrzewać już prawie gotową potrawę. Żeberka już po grillowaniu wrzuciłem do bigosu i dalej dzielnie przez 1,5 godziny ciągle mieszając gotowałem. Potem je wydłubałem z garnka i oddzieliłem mięso od kostek. Kostki z braku psa wylądowały w koszu na śmieci, mięso nazat do bigosu. Skosztowałem i bylem lekko zaskoczony. Żeberka były dobrze przyprawione, a bigos przejął częściowo ich smak. Zrobił się ostry :-) Postanowiłem, że w piątek dogotuję kapusty która wchłonie to czego za dużo.

Noc z 22 na 23 była bezsenna. Kolejna. Terminy -te jedyne w tym tygodniu- się zdezaktualizowały. Zasnąłem koło 8 rano, więc nie byłem zachwycony jak listonosz mnie obudził o 11.30. No ale co robić. Zjadłem śniadanie i starałem się w miarę spokojnie poczekać co przyniesie dzień. Trochę telewizji, trochę gazet, trochę segregowania papierów. W pewnym momencie stwierdziłem, że czuję się całkiem dobrze.

Pamiętałem o bigosie. Zabrałem się do kapusty czekającej na szatkowanie. Po ugotowaniu w ekologicznym roślinnym wywarze, odcedziłem i dodałem do bigosu. Po czym przez następne 2 godziny delikatnie podgrzewałem. Opłacało się. Bigos z pysznym chlebkiem był na obiad. I będzie też jutro. I nikt nie będzie narzekał, że musi jeść dwa dni pod rząd to samo :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz