wtorek, 18 grudnia 2012

Już nie fajnie…



Sytuacja zaczyna być niemiła. Jestem słaby, padnięty, mam ból głowy i migotanie przed oczami. Wejście na pierwsze piętro jest wyzwaniem. Jak już wejdę to muszę zrobić przerwę by odsapnąć. Telewizor i monitor nie są dobrym sposobem na zabicie czasu, pogarszają tylko sytuację. Książka lub gazeta tylko po 15 / 20 minut potem przerwa. Nawet jedzenie zaczyna być męczące. Ani nic ugotować – bo siły brak, ani nic zjeść – bo siły brak… Jestem ciekaw jak czy przed świętami sytuacja się polepszy. Byłoby fajnie…
Dostałem dzisiaj wyniki badań krwi, wychodzi z tego że nie jestem uczulony na żadne produkty i toksyny pszczele, czyli mogę pomyśleć o dodatkowym komando na borelie. Statystyki mówią, że apiterapia powinna być skuteczna przeciwko boreliozie. Pytanie tylko na ile te statystyki są prawdziwe… Koszta wyglądają na znośne, sposób przyjmowania (zastrzyki lub doustnie) też bez problemów. Muszę tylko znaleźć lekarza który czymś takim się zajmuje.
Jutro idę na masaż a raczej zabieg akustyczno-terapeutyczny (misy tybetańskie). Jestem ciekaw czym się to je. Na normalny masaż sobie nie pozwolę. Ostatnio byłem w sierpniu na takim (normalnym)  w złotych tarasach. Po zabiegu dojechałem do domu a potem zdychałem. Mój układ nerwowy i krążenie bardzo odmawiały posłuszeństwa. A ja nie wiedziałem dlaczego ! Masaż był super i nawet się odprężyłem, później wylądowałem w jacuzzi   i było fajnie. Dopiero po wyjściu z ciepłego dostałem kopa…
No ale takie zabawy to dla ludzi zdrowych. Hm, jak tak się zastanowię to lekarze od ponad 3 lat chcą mi wmówić że jestem zdrowy

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Spokojnie, ale…

Dzisiejsza noc spokojna. Zasypianie nie sprawia mi problemów. Od dłuższego czasu jest tak, tak jak być powinno: głowa do poduszki, wygodne ułożenie i po chwili śpisz. Tak to w tej chwili działa. Super, bo był to jakiś czas temu duży problem. Szczególnie po dniu pełnym ruchu, nerwów i emocji. Takim jak wczorajszy. A jednak zasnąłem tak jak należy.
Za to dzisiaj jest nieciekawie. I to chyba już tradycja, dobra sobota gorsza niedziela. No ale  dnia siódmego należy wyłącznie odpoczywać (według niektórych źródeł). Więc odpoczywałem. Na nic innego nie było mnie stać. Ani nie miałem ochoty. I dobrze. Spokojnie nadrobiłem zaległości w czytaniu gazet, przebrnąłem przez następny rozdział jakiejś tam książki, pokibicowałem Justynie Kowalczyk, i tyle.Na zakończenie Ania wyciągnęła mnie na spacer po okolicznych jarmarkach świątecznych.
________________________________________________________________________

Z dolegliwości które należało by wymienić (poza tymi standardowymi)  zaliczał się uporczywy ból głowy. Towarzyszył przez cały dzień. Jak jutro będzie podobnie to chyba przeproszę się tabletkami przeciwbólowymi…

niedziela, 16 grudnia 2012

Szaroburobiałecoś

No cóż, chyba szansa na białe Święta Bożego Narodzenia maleje coraz bardziej. Jeszcze do wczoraj było ładnie, dzisiaj już tylko pozostaje czekać aż śnieg na ulicy zamieni się w brudny, słony potok. A miało być tak pięknie… Gdzieś ktoś mówił, że ma być w tym roku najcięższa zima od 50 lat. Może w Finlandii ?! Na południu Niemiec wygląda to jak co roku. Czyli szaro. Jeśli będzie powtórka z rozrywki to śnieg przyjdzie znowu w … lutym. No ale to może i nie jest takie złe. Sporo osób powinno być z takiego obrotu sprawy zadowolonych: samorządy – bo zaoszczędzą na soli i dodatkowych godzinach drogowców, drogowcy – bo mniej pracy, stresu i tłumaczenia się, że ich zima zaskoczyła, kierowcy – bo ulice będą przejezdne itp itd…
Najbardziej stratne będą dzieci który miały tylko kilka dni na pójście na górkę z sankami…
________________________________________________________________________

Dzisiejszy dzień był inny niż średnia w tym tygodniu. Całkiem sporo czasu spędziłem w samochodzie poruszając się w żółwim tempie po mieście.
(Mimo braku śniegu i gołoledzi na ulicach , samochody rozwijały zawrotną prędkość 15 km/h. Padało. Możliwe, że nie wszyscy kierowcy zauważyli, że termometr wskazywał 7 stopni na plusie. Raczej nie mogło być ślisko. No ale jest grudzień czyli zima i nigdy nic nie wiadomo. Może za zakrętem czai się dziadek mróz ? Raczej nie w tej części europy.)
Polska szkoła,  klient, potem znowu polska szkoła, porządki ogrodowe – czyli wywiezienie zielonych odpadów, potem do następnego klienta, potem do domu, obiad i do rodziców. Na koniec krótkie zakupy. Krótko przed godziną dwudziestą miałem dość. Zawroty głowy i brak tlenu wygoniły mnie z centrum handlowego. Wieczór spędziłem na kanapie przed telewizorem. Dobrze, że leciała fajna komedia Licencja na miłość. Mogłem trochę odpocząć.
Zobaczymy jak będzie wyglądała noc po kolejnej sobocie…

piątek, 14 grudnia 2012

Negatywna poprawa

Negatywna poprawa, czyli pozytywne pogorszenie. Jak tego nie ująć jest znowu coraz gorzej. Drżenie kończyn zaczyna być irytujące, mrowienie dłoni również. Oczy patrzą na świat przez coraz mniejsze szparki. Gigantyczny nacisk na uszy jest moim stałym towarzyszem. Zmęczenie pojawia się coraz szybciej, coraz częściej. Humor i pozytywne nastawienie robią sobie przerwę. Moje nerwy mają się coraz gorzej, są coraz bardziej podatne na głupotę i znieczulicę otoczenia. Częściej wycofuję się na kanapę zamiast coś zrobić, nie umiem się kompletnie zmobilizować. Niestety. Jak już się za coś biorę  to w ślimaczym tempie, a i tak mój organizm mnie za to gani. Chyba doszedłem do wierzchołka dwutygodniowej gorszej fazy boreliozy. Mam przynajmniej taką nadzieję. Dobrze gdyby tak było, za 10 dni święta. W domu masę do zrobienia…

środa, 12 grudnia 2012

Gorzej, ale

Stan mojego samopoczucia spowodowany ogólną kondycją, pogarsza się. Gorzej niż miesiąc temu nie jest. Ale… Niewątpliwie jest lepiej z krążeniem. Puls lekko wariuje, nie ma nagłych skoków od 70 do 130 w sekundę. Ciśnienie jak najbardziej w normie. Chyba największym mankamentem w tej chwili są oczy. Sprawiają problem już wczesnym popołudniem, wieczorna jazda samochodem jest mało przyjemna. Głowa boli chyba już cały czas. Ale spokojnie, nie ma powodu do brania tabletek przeciwbólowych. Kołowrotek wraca coraz częściej. Zamrażarka mózgu bywa i jest mało przyjemna, ale da się wytrzymać.
Plusem jest to, że mimo tych problemów, jestem w stanie logicznie myśleć. Jakiś czas temu nie było to możliwe. Sklecenie składnego zdania było wyzwaniem… Teraz szkoda tylko, że przez delikatne ograniczenie wzroku nie mogę siedzieć przy kompie na tyle długo ile bym chciał / musiał / potrzebował.
A i to ma dobre strony: jest sporo zajęć w domu które wymagają odejścia od komputera.
Tak czy inaczej, w nocy dobrze spałem, rano się obudziłem, chodzę, oddycham, humor mi dopisuje.  
Nie jest źle.

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Lepiej niż ...

Od ponad tygodnia czuję, że powoli bateria tak jakby się kończyła. Nie, to źle napisane. Bateria się nie kończy, ma powoli coraz mniejszą pojemność. Mam nadzieję, że to okresowe i że za 2 tygodnie znowu będzie lepiej.
A czym się to objawia ? Dłużej śpię i gorzej mi się wstaje. Nie mam motywacji / ochoty na wyjście spod kołdry mimo, że mam jakieś tam terminy i zobowiązania. Chodzenie po schodach znowu sprawia problemy. Na całe szczęście tylko kondycyjne. Mięśnie i stawy są jak najbardziej ok. Po posiłkach jestem padnięty. Jazda samochodem powoli zaczyna męczyć. Oczy coraz częściej strajkują, szczególnie teraz kiedy na dworze jest tak jasno (śnieg). Wieczorne problemy z akomodacją wracają. Tak samo drganie, takie jakby osłabieniowe. Pojawia się wieczorkiem i trwa do zaśnięcia. Bóle i zawroty głowy coraz częstsze.
Ale to wszystko nic w porównaniu z tym co było dwa, trzy tygodnie temu. Teraz mimo tych dolegliwości jestem w stanie w miarę normalnie funkcjonować. Co oznacza, że pracuję. Mniej lub bardziej, ale coś pozytywnego się dzieje. Przede wszystkim muszę dodać bardzo pozytywną zmianę samopoczucia. Widzę trend na lepsze z perspektywy czasu.
I to chyba najważniejsze !
________________________________________________________________________

Zainteresowałem się tematem – Apiterapia, a szczególnie zastosowaniem jadu pszczelego w leczeniu boreliozy. Będę w środę u lekarza to dowiem się co on sądzi na ten temat. Człowiek rozsądnie myślący, pozytywnie nastawiony do medycyny alternatywnej… Jestem ciekaw. Póki co zbieram informacje na ten temat.

sobota, 8 grudnia 2012

Przygotowania do…

Przygotowania do świąt ruszyły pełną parą. U nas też. Porządki przed świąteczne, mycie okien, strojenie domu w i na zewnątrz – nie, nie ma i nie będzie domku z reklam, święcącego tysiącami lampek ledów czy innych jakiś tam… To nie ekologiczne, nie moralne, nie ekonomiczne i inne „nie” też by się znalazły. Jest mniej, jest skromniej, jest kryzys. Prezenty w tym roku też wypadną hm, kryzysowo. Raz, że nie ma kasy dwa, że za dużo rzeczy trzeba oddawać, co jest nie ekologiczne, nie moralne, nie ekonomiczne i tak dalej. Ktoś powie: przy takim nastawieniu to handel nie pobije następnego rekordu obrotów. Zgadza się, ale patrząc na sprawę z ekologicznego punktu widzenia to ile dwutlenku węgla można zaoszczędzić nie przewożąc prezentów ze sklepu do domu i do sklepu tam i z powrotem ! Podoba mi się, że jest globalny kryzys. Dlaczego ? Przynajmniej nie mam wrażenia, że przyczyną naszych kryzysowych świąt, jest moja borelioza. Zapewne troszkę, no może więcej niż troszkę. Ale z drugiej strony, jaki my tam mamy kryzys !! Jak znam życie to i tak każdy z nas zje, strawi i wydali więcej niż powinien. Powiedzmy jakieś 2500 do 3000 kcal na dzień. Średnio na osobę. Do tego niewiele ruchu. Odległości: kuchnia <-> duży pokój <-> kibelek – powiedzmy sobie wprost – nie są powalające. Jakieś 100 metrów na wieczór. Pilot też nie waży zbyt dużo. Największy wysiłek będzie wtedy, kiedy trzeba się będzie skupić :-) nad podręczną lekturą.
A tak poważnie !
Jeśli pomyślimy troszkę krytycznie w stosunku do siebie, to czy nie mamy naprawdę błahych problemów ? Owszem, wszyscy znamy osoby walczące na różnych frontach, finansowym, rodzinnym, zdrowotnym. Ale czy tak naprawdę nasze tarapaty są takie wielkie ? W moim przypadku, następuje pewna przemiana dotycząca sposobu myślenia. Po tym jak dowiedziałem się, że mam boreliozę i jak zacząłem czytać co to jest, jak się ją leczy, jak się z nią żyje, to pomyślałem sobie, że mam przechlapane. Teraz myślę, że dopóki mam nadzieję na wyleczenie, na wybicie paskudztwa z mojego organizmu, to mogę nazywać siebie szczęściarzem. Szczęściarzem, bo mieszkam tu gdzie mieszkam, że mam pieniądze na leki i rodzinę która mnie wspiera w mojej walce. No i że mogę myśleć o przyszłości. Owszem, nie jestem w stanie określić kiedy co i jak. Ale mogę mieć nadzieję że kiedyś będzie lepiej. Takie światełko w tunelu.
Nie trzeba daleko szukać, żeby spotkać ludzi których nadzieja opuściła…
Człowiek przeważnie docenia rzeczy dopiero, gdy je traci. Taka ludzka natura. rzadko cieszymy się tym, co mamy, bo to dla nas takie oczywiste. Cieszmy się więc każdym porankiem, każdym przebudzeniem. Choćby bardzo wcześnie rano. Nawet wtedy, kiedy wstając jest nam zimno, mimo (stosunkowo) młodego wieku trzeszczą nam stawy, w drodze do ubikacji stoi krzesło z twardymi metalowymi nogami, które tak bardzo kochają nasze malutkie palce u nóg. Nawet wtedy, kiedy wieczorem komuś spadła ze stołu pinezka… Każdy taki poranek jest dla nas informacją, że ktoś tam na górze, ma jeszcze w stosunku do nas jakieś plany.

środa, 5 grudnia 2012

Nawrót, powrót czyli pod górkę

Nawrót choroby, powrót bakterii do aktywnej fazy. Pod górkę bo chodzenie po płaskim jest męczące. Po schodach tym bardziej. Oddziały borelii nadchodzą i wcale się nie kryją. Rewelacyjne samopoczucie sprzed tygodnia, sprzed kilku dni poszło w zapomnienie.  To taki pierwszy nawrót który rejestruję. Dotychczas po prostu nie było tak dobrze, żebym mógł mówić o poprawie – i odwrotnie, żebym poczuł kiedy zaczyna być gorzej. Ale teraz czuję znaczną różnicę.
Postawiłem sobie dzisiaj cele które chciałem zrealizować. Częściowo mi się udało. Przede wszystkim, te rzeczy które nie wymagały (wielkiej) koncentracji, zostały zrealizowane. Reszta która wymagała klarownego myślenia została w pewnym momencie zignorowana. Przesiedziałem cały dzień przed kompem wykorzystując to, że oczy mi na to jeszcze pozwalają. No ale powoli zaczynają strajkować. Niestety nie dam im dzisiaj tak szybko odpocząć. Wpierw pokibicuję Barcelonie :D
A skoro już o oglądaniu telewizji, dzisiaj przed południem w kanale tvn24 pokazywano reportaż o 13miesięcznym chłopcu który nie miał szczęścia…
Oglądając to po raz kolejny przypominają mi się moje kontakty z lekarzami
Muszę od razu zaznaczyć, że cieszę się z całego serca z osiągnięć medycyny i z ludzi chcących ratować ludzkie życie. Ale jak w każdym zawodzie, są lepsi i gorsi fachowcy. Ci drudzy mają gorszą reputację i (mam przynajmniej taką nadzieję) mniej klientów. Tylko który jest dobry a który lepszy ? Można ich znaleźć chyba tylko metodą prób i błędów. Dobrze jeśli zdrowie pacjenta/klienta pozwala na błędy…

wtorek, 4 grudnia 2012

Zima 3

Jeśli wierzyć specom od pogody to w tym roku powinno być zimno i biało. I to przez długi okres czasu. Fajnie by było gdyby prognozy się sprawdziły. Już dawno nie byłem na sankach :-) . W zeszłym roku znalazłem tor saneczkowy, taki z prawdziwego zdarzenia.  Na odcinku 2000 metrów pokonuje się wysokość 240 metrów. Spadek 12%Niestety nie starczyło zimy żeby tam pojechać, a szkoda. Spróbujemy w tym roku.

Film: Naturalnytor saneczkowy Oberhof

Kocham tę porę roku, śnieg, zimno, trudne warunki na drogach. Ale zima ma też niestety minusy: śnieg, zimno, czasami za ciepło – efektem tego jest błoto i brudne buty… Dodatkowo przy dużej ilości śniegu trzeba sprzątać przed domem. Kurczą się parkingi na osiedlu. Mimo to cieszę się na potężną dawkę białego puchu. Z takim nastawieniem uśmiecham się patrząc jak kolejny dzień śnieżek sobie delikatnie prószy.
_________________________________________________________________________

Co do boreliozy, to po 2 tygodniach dobrego samopoczucia mam wrażenie, że bakteria przypomniała sobie, że żyje. Wieczorami jestem znowu padnięty, coraz słabszy. Kondycyjnie znowu kierunek w dół. Oczy zaczynają za bardzo reagować na światło i mocny kontrast. Wzrasta też uczucie biegających mrówek  w dłoniach i stopach. Póki co nie mam problemów ze spaniem, jedynie sen się wydłuża. Zawroty głowy wracają już w ciągu dnia. Zadyszka pojawia się po krótkim wysiłku. Najbardziej nieciekawym uczuciem jest „mrożenie” głowy. Uczucie jakbym się zawieszał, połączone z delikatnym prądem pod czaszką. Generalnie wkraczam w niefajną fazę. Na całe szczęście odrobiłem trochę zaległości w ostatnich dwóch tygodniach. Ale i tak jestem mocno do tyło z pracą zarobkową, nie mówiąc już o zaległościach na froncie domowym.

niedziela, 2 grudnia 2012

Zima c.d.

Zima. Jest zimno. Jak to zimą. W nocy -8. niby nic specjalnego, ale wystarczy. Do tego lekki opad śniegu i już trzeba wychodzić 5 minut wcześniej. Chyba, że ma się ogrzewanie postojowe w samochodzie. Ja nie mam. Więc poprawka parominutowa i jest ok. Od czwartku (29.11) do dzisiaj nic się nie zmieniło na gorsze. Jest śnieg, jest biało. Dzisiaj Bianca miała mecz, więc był powód żeby ruszyć się z domu. Przy okazji wpadłem na chwilkę do lasu pooglądać zimowe klimaty. Misia, wilka, dziczyzny, ba nawet zająca nie widziałem. Musiałem się zadowolić „opałem”. Chociaż nawet się opłacało – zlokalizowałem na skraju lasu ciekawą choinkę. W sumie zrobił się miły spacerek !!

Popołudnie pod znakiem dnia rodzinnego – wspólny obiad, jakieś tam pogaduszki, kawka.
Generalnie całkiem fajny dzień.

czwartek, 29 listopada 2012

Nagły atak zimy !

Zima ! (Chyba powoli)
Koniec listopada a tutaj śnieg miał czelność zasypać krainę spływającą mlekiem i miodem (i piwem) białym mokrym czymś ! Nie muszę oczywiście wspominać o zaskoczonych drogowcach i sparaliżowanej kolei. Żeby być sprawiedliwym powiem o sobie – dzisiaj rano zadzwoniłem do klienta, że przyjadę do niego w piątek bo…samochód stoi na kołach letnich. Zrobiłem pod domem próbę russszania która skończyła się bardzo szybko. Kontrola trakcji tzw. ASR nie była bezrobotna a wyłączenie jej pozwoliło mi na jazdę w miejscu. Nie przejechałem wiele metrów. Tylko do garażu i to bardzo ostrożnie. Jazda na na niskoprofilowych szerokich gumach po szarobiałej mazi charakteryzuje się długa drogą hamowania. Dlatego tylko pod garaż i to żółwim tempem. Koła zimowe wrzuciłem do bagażnika i odstawiłem mój bolid w bezpieczne miejsce. Czekałem na poprawę warunków na drodze.
Te się poprawiły, i owszem. Wczesnym popołudniem. Śnieg przestał padać. Poszedłem na krótki spacerek, polookałem i stwierdziłem, że czarne jest czarne i pojechałem do serwisu zmienić koła. Normalnie robię to samemu pod garażem w 30 minut, teraz pożyłbym 30 minut po takiej akcji :( Wole zapłacić kilka euro niż straszyć i tak już zestresowaną rodzinkę. A okoliczny biznes musi się kręcić.
Późne popołudnie, a zimą już w sumie wieczór -minął spokojnie. I na wesoło. Rodzinka.pl której mamy nagrane 2749 odcinków, jak zwylke brutalna do bólu. Jakby to u nas w domu kręcili. Tylko kilku gadżetów mi tutaj brakuje. Np. taka PS3. O i to tyle na temat lokowania produktów :D
Wieczór spokojnie, teraz trzeba iść wcześnie spać. Jutro znowu dzień w rozjazdach. Generalnie potwierdza się pozytywny trend kondycyjno-zdrowotny. I tak trzymać.
Dobranoc.

środa, 28 listopada 2012

Poprawa c.d.

Wrażenie, że ostatnie dni są lepsze, się wzmacnia. Krócej śpię. Wstaję wyspany, mniej się męczę, mam więcej energii i ochoty do działania. Problemy z akomodacją jakby powoli ustępowały. Jazda samochodem nie stwarza żadnych problemów. Mogę normalnie funkcjonować. Owszem, nie mam siły na jakieś wielkie dźwiganie, szybkie bieganie, ale nie o to chodzi.
Jest inna jakość życia !
Jakby pasując do sytuacji siadło światło w dużym pokoju… Spędziłem 2 godziny przy szukaniu przyczyny – jedna żyła kabla powiedziała do widzenia. Na całe szczęście, ktoś to przewidział. Mam jeszcze dwie do dyspozycji… Ale to dodatkowa robota, która raczej nie chce czekać. No bo jak zimą w saloonie bez światła ??  W kolejce stoją jeszcze: kuchnia, łazienka, piwnica. Oświetlenie świąteczne itd itp. Na dodatek trzeba by jakieś pieniądze zorganizować przed świętami. Nie głodujemy póki co, a jak zaczniemy to i tak nam na zdrowie wyjdzie. Kilka kg mnie na wadze to nic złego. Dziewczyny też powoli mówią, że święta to tylko kompletna komercjalizacja, więc z prezentami możny by postępować trochę delikatniej - teoretycznie. Wspomnę na dodatek o tym, że od kilku miesięcy nie jestem w stanie normalnie pracować czyli zarabiać. Zobaczymy co będzie dalej.
Jak widać z powyższego tekstu, nie mogę narzekać na brak motywacji i brak zajęć :D

poniedziałek, 26 listopada 2012

Poprawa

Wow ! Pierwszy dzień od tygodni gdy mam wrażenie, że jest poprawa ! Dwie możliwości:
  1. Antybiotyki zaczynają działać
  2. Wchodzę w dwutygodniową spokojną fazę boreliozy
Dzisiaj była druga część wizyty u łyskaczowo-nikotynowego adwokata. Spędziłem tam 2 godziny i znalazłem błąd w systemie. Części zamówione. Część trzecia wkrótce.
Potem następna wizyta i problemy komputerowe. Załatwione. Wracając zakupy. generalnie bardzo aktywnie jak na mnie. Byłem prawie 8 godzin po za domem. Wyczyn !
Wieczorkiem posiedziałem trochę przy kompie i narobiłem zaległości, jutro dalej dalej z pracami które już od dłuższego czasu na mnie czekają.
Oczywiście cały czas pamiętając, żeby nie przegiąć

niedziela, 25 listopada 2012

Spokojna niedziela

Dzisiejsza noc była spokojna. Rano wstałem wyspany. Owszem, miałem ochotę troszkę dłużej poleżeć i się wygrzać, ale trzeba było zawieźć Biancę na mecz. Niestety po powrocie powoli czułem, że jakoś mi się bateria rozładowuje. Tylko z poczucia obowiązku siedziałem przy stole i porządkowałem papiery.
Potem już było cały czas tak samo – absolutny brak energii. Ale za to nic innego mi nie dolegało. Do wieczora. Po godzinie 19 dopadł mnie ból głowy. Nie jestem osobą która ma problemy migrenowe, ale powoli zaczynam rozumieć te, borykające się z tym problemem. Mój ból głowy nie był zapewne niczym specjalnym a dał mi mocno popalić
Przy antybiotykach staram się nie schodzić poniżej 3 litrów płynów dziennie, dodatkowo piję 2 porcje Cholestyraminy – lek obniżający poziom cholesterolu we krwi. Ma on za zadanie wyłowić z krwiobiegu tłuszcze i toksyny / zabijane przez antybiotyki bakterie, wydzielają dodatkowe toksyny, które powinna zneutralizować wątroba. Jeśli toksyn jest zbyt dużo dochodzi do reakcji Herxheimera…/ Czasami nic nie pomaga. Dlatego pierwszy raz od rozpoczęcia terapii zdecydowałem się na leki przeciwbólowe. Nie chcę żołądkowi jeszcze dokładać dodatkowych zadań… Ale ok, jest po godzinie 22 i ibu działa.
Dzisiejszą niedzielę mogę zaszufladkować jako spokojną, bez fajerwerków
Ach i udało mi się posegregować wszystkie papiery (po 3 tygodniach !).

sobota, 24 listopada 2012

SuperSobota 2

Powoli zastanawia się czy to jest przypadek. Tydzień temu miałem podobną sobotę. Dzisiaj budzik wyrwał mnie ze snu, ale wstałem wyspany. Śniadanie, kawka bezkofeinowa i pierwsza porcja leków. Potem pojechałem do klienta, którego już od środy przepraszałem, że nie jestem w stanie dotrzeć o własnych siłach. Pacjent z dolegliwościami telekomunikacyjnymi czyli czasowy/losowy brak telefonu i internetu. Po wstępnych oględzinach w klimacie nikotynowo-łyskaczowym okazało się, że nowy sprzęt do instalacji nie jest kompletny. Wizyta została przełożona na poniedziałek. Wracając do klimatów łyskaczowo-nikotynowych; wyobraźcie sobie kancelarię adwokacką, stare wysokie budownictwo. Wszystkie meble w ciężkim ciemnym drewnie. Ściany kiedyś tam były białe. Teraz jest ciemny krem… W łazience -wszystko w także kolorze kremowym- umyłem ręce i wytarłem ręcznikiem papierowym. Przy tej czynności zauważyłem, że myjąc ręce ochlapałem kafelki na ścianie. Niewiele się zastanawiając przetarłem je ręcznikiem papierowym. Ręcznik był żółty a na kafelkach pojawił się biały kolor… sama nikotyna. Po wyjściu od gościa miałem wrażenie jakbym siedział 10 godzin w zadymionym pubie. Na całe szczęście smród papierochów szybko wywietrzał…
Potem było przyjemniejsze zajęcie u następnej osoby. Zasiedziałem się trochę i nawet byłem zdziwiony, że Ania do mnie nie jeszcze zadzwoniła. Więc zerknąłem na telefon a tam informacja: telefon w trybie lotu, gsm wyłączony. No nie dziwne, że do mnie nikt nie dzwonił. Po zalogowaniu się do sieci trwało 5 minut jak zameldowała się do mnie zatroskana małżonka. Do domu dotarłem bez stresów. Potem jeszcze pojechałem na zakupy. Mam nadzieję, że dzisiejszy dzień nie był zbyt forsowny.
Ale o tym dowiem się dzisiaj w nocy…

piątek, 23 listopada 2012

Bigos

W czwartek zabrałem się za bigos, a raczej za ostatnie dopieszczenie (bigosu). Na grill wrzuciłem żeberka, na 10 minut z każdej strony. W tym czasie zacząłem delikatnie podgrzewać już prawie gotową potrawę. Żeberka już po grillowaniu wrzuciłem do bigosu i dalej dzielnie przez 1,5 godziny ciągle mieszając gotowałem. Potem je wydłubałem z garnka i oddzieliłem mięso od kostek. Kostki z braku psa wylądowały w koszu na śmieci, mięso nazat do bigosu. Skosztowałem i bylem lekko zaskoczony. Żeberka były dobrze przyprawione, a bigos przejął częściowo ich smak. Zrobił się ostry :-) Postanowiłem, że w piątek dogotuję kapusty która wchłonie to czego za dużo.

Noc z 22 na 23 była bezsenna. Kolejna. Terminy -te jedyne w tym tygodniu- się zdezaktualizowały. Zasnąłem koło 8 rano, więc nie byłem zachwycony jak listonosz mnie obudził o 11.30. No ale co robić. Zjadłem śniadanie i starałem się w miarę spokojnie poczekać co przyniesie dzień. Trochę telewizji, trochę gazet, trochę segregowania papierów. W pewnym momencie stwierdziłem, że czuję się całkiem dobrze.

Pamiętałem o bigosie. Zabrałem się do kapusty czekającej na szatkowanie. Po ugotowaniu w ekologicznym roślinnym wywarze, odcedziłem i dodałem do bigosu. Po czym przez następne 2 godziny delikatnie podgrzewałem. Opłacało się. Bigos z pysznym chlebkiem był na obiad. I będzie też jutro. I nikt nie będzie narzekał, że musi jeść dwa dni pod rząd to samo :D

czwartek, 22 listopada 2012

Herx c.d.

Zwiększyłem dawkę Quensyl-u do wymaganej – czyli jednej tabletki 200 mg codziennie. Reakcja organizmu jest natychmiastowa. Ból głowy, otępienie i drganie mięśni sugerujące osłabienie organizmu – to jest teraz stałym punktem programu. Osłabiony jestem tak czy tak. Mam wrażenie, że antybiotyki wysysają ze mnie resztki energii. Jestem za słaby by przejść 200 metrów spacerowym tempem. Tyle mam do lekarza – dzisiaj bylem po następną receptę – w połowie drogi musiałem zrobić przerwę, ponieważ dostałem zadyszki :D U lekarza dowiedziałem się jak długo mam brać tę super kombinację – 3 x 42 dni. Po drugiej serii badanie krwi na obecność borelii, jeśli wypadnie dobrze to można z trzeciej serii zrezygnować.
Czyli następny zdrowy sylwester. A już myślałem, że będę mógł się napić chociaż lampki czerwonego wina (sypialnie mamy w piwnicy, codziennie idąc spać przechodzę koło regału z winami. Nie wiem czemu ale mam wrażenie, że wina do mnie cichutko wołają :-) )
Właśnie wróciłem z długiej podróży samochodem… 15 km, no i mam mieszane uczucia. Albo mam problemy ze wzrokiem, albo przednia szyba w samochodzie jest tak bardzo brudna. Dopóki nie było innych samochodów na drodze to było ok, przy reflektorach z naprzeciwka miałem ostrą mgłę przed oczami. Wydaje mi się jednak, że brudna szyba. Rano sprawdzę.

wtorek, 20 listopada 2012

Herx light

Czym jest herx ? Jak mówi wikipedia to:
Reakcja Jarischa-Herxheimera (reakcja Herxheimerareakcja Łukasiewicza-Jarischa-Herxheimera lub Herx) – zachodzi, kiedy z zabitych antybiotykiem bakterii (najczęściej z krętków) zostaje wydzielona toksyna. Toksyna jest stopniowo wydalana przez wątrobę lub nerki, a objawy reakcji Herxheimera pojawiają się, gdy te narządy nie nadążają z wydalaniem toksyny. Objawami reakcji Herxheimera może być gorączka, bóle głowy, dreszcze, bóle mięśniowe i kostne, świąd, nudności i wymioty oraz wysypki skórne.”
No więc jeśli wierzyć temu co tu napisane to herx ostatnio się ze mną przywitał. Od niedzieli mam co chwilę jakieś rewelacje. Zmiany są jak w kalejdoskopie. Same niespodzianki. Zacznę od góry:
  • uporczywy ból głowy
  • problem z koncentracją i logicznym myśleniem
  • pisk „w uchu” o zmiennej częstotliwości
  • nacisk na uszy – jak by mi ktoś patyczki od chińszczyzny do uszu wciskał
  • bóle karku i ramion
  • bóle stawów
  • swędzenie dłoni – ale tylko powierzchni „dotykowych”
  • drganie mięśni wszystkich partii ciała, na przemian bez jakiegoś schematu czy rytmu
  • uczucie drgania dłoni u stóp – stopy i dłonie definitywnie nie drgają !
  • skoki ciśnienia od 110/60 do 140/100 w mgnieniu oka
  • skoki pulsu 65 do 120 bez wysiłku
Mam wrażenie, że to wszystko jest wrzucone do szejkera, i jak wypadnie tak mam…
Do tego wszystkiego jestem słaby jak mucha.
Chyba z podniesieniem poziomu Quensylu we krwi zaczyna się zabawa na dobre…

niedziela, 18 listopada 2012

po SuperSobocie

Noc była jak każda inna po aktywnym dni, czyli masakra.
Przekonałem się, że jeśli dotychczas myślałem, że miałem kiepskie dni, tzn. że nie wiedziałem gdzie jest dno. Mam takie przeczucie, że jest ono baaaardzo głęboko. Dzisiaj „nurkowałem”.
Od samego rana mój organizm daje mi sygnały typu – usiądź i nic nie rób. Wiem, że wczoraj przeholowałem. Muszę się nauczyć racjonalnie wykorzystywać możliwości. Chyba postępuję jak pies spuszczony z łańcucha. Jak nie ma ograniczeń to w długą… Rachunek za takie myślenie dostaję dzisiaj.
Herx wita !

sobota, 17 listopada 2012

SuperSobota

Rewelacja ! Już od dawna się tak dobrze nie czułem ! Tzn normalnie. Nic nie boli nic nie dolega, żadnych zawrotów głowy, żadnych pisków w uszach ani w głowie. Rano wstałem, zjadłem śniadanie jak należy. Zawiozłem córkę na trening, pojechałem na zakupy, potem z córką do koleżanki, potem zakupy. Jako taksówkarz zatrudniłem się znowu wieczorkiem - odebrałem córę od koleżanki i zawiozłem na koncert. W sumie zrobiłem dzisiaj więcej kilometrów samochodem niż przez ostatnie 3 tygodnie ! W przerwach zrobiłem obiad, posiedziałem przy kompie, teraz piszę bloga a za chwilkę pojadę odebrać  młodą z koncertu. Oby więcej takich dni !  Takie przeżycie dają nadzieję na normalne funkcjonowanie. Jakieś światełko w tunelu…

piątek, 16 listopada 2012

02/03/09/12/13/14/15/16 listopada 2012...

Niestety wpisy z okresu wymienionego w tytule zniknęły z mojego archiwum i są tymczasowo niedostępne.
W miarę możliwości będę je uzupełniał...

wtorek, 30 października 2012

Cukier

Pierwsze dni na antybiotykach przebiegają bez jakichkolwiek (dodatkowych) problemów. Póki co nie zarejestrowałem jakiś rewelacji, ale ponoć tak ma być. Jestem w czwartym dniu, przy dawce 50-0-50. Więc póki co cisza.
Dzisiaj przeczytałem na forum że baterie boreliozy uwielbiają węglowodany, a szczególnie cukier. I od razu przypomniała mi się sierpniowa akcja „pogotowie„. W sierpniu tego roku obudziłem się o 1.30 z uczuciem ostrego strachu, zdezorientowany. Ciśnienie 160/100 więc jak na sen to trochę wysokie, ale co mnie bardziej zaniepokoiło to był puls: 120 i szedł w górę. Przy pulsie 140 obudziłem teściów (spędzaliśmy wakacje w Warszawie). Teść zawiózł mnie do poradni która miała nocny dyżur. Obudzony lekarz był na mnie wściekły, ponieważ przerwałem mu smaczny sen. Po osłuchaniu stwierdził krótko, że mam arytmię. Mam zjeść górę magnezu i iść spać, a rano do lekarza pierwszego kontaktu. No chyba, że sytuacja się nie uspokoi to mam wtedy pojechać na ostry dyżur. Nie czekając do rana pojechaliśmy do szpitala. Tam zostałem przyjęty na pogotowiu, podłączono mi ekg, pobrano krew i po 30 minutach podano relanium w zastrzyku.  I tyle. Rano, po obudzeniu się, dostałem kartkę z wypisem. Mam arytmię  i mam się zgłosić do lekarza pierwszego kontaktu. Dodatkowo była informacja że powinienem się zgłosić do poradni zdrowia psychicznego… no bo przecież po relanium się trochę uspokoiłem.
Ale do sedna: wieczorem przed atakiem arytmii nażarłem się ——–> winogronami !!!
Po przyjeździe do domu zrobiłem eksperyment: wieczorem spałaszowałem sporą ilość słodyczy i chipsów, efekt w nocy był podobny. Wiedziałem już, że muszę uważać z cukrem. Ale nie wiedziałem z jakiego powodu. Do dzisiaj :-)
Człowiek uczy się przez całe życie…

niedziela, 28 października 2012

Plan terapii cd.

Muszę sie zorientować co najlepiej dodać to diety, na portalu portalaktywni.com przeczytałem coś takiego:
„Według dr Gemmy Walton z University of Reading korzystniejsza od picia jogurtów probiotycznych może być dieta bogata w prebiotyki, czyli składniki pokarmowe pochodzenia roślinnego nie mogące ulec strawieniu w układzie pokarmowym (głównie skrobia i błonnik),  odżywiające w ten sposób dobre bakterie i stymulujące rozwój prawidłowej flory w jelitach. Zalicza się do nich m.in.: ziemniaki, owies, cykorię, banany i płatki zbożowe. Jej badania wskazują, że dzięki diecie bogatej w te produkty liczba dobrych bakterii w jelitach wzrasta.”
Pytanie brzmi: przy długoterminowym przyjmowaniu antybiotyków wystarczy dieta czy dodać suplementy ? Skłaniam się do tego drugiego…
Jeśli już suplementy, to tylko bakterie czy też mikroelementy z witaminami ?
Muszę jeszcze trochę poczytać :-)

sobota, 27 października 2012

Wygląd strony

W sumie chciałem troszkę dopasować podstawowy szablon WP do moich „potrzeb”. Ale doszedłem do wniosku, że jednak zostawię go tak jak jest (póki co). Dlaczego ? Generalnie zauważyłem u siebie, że mam od czasu do czasu światłowstręt, problemy z akomodacją, które powodują u mnie dosyć szybkie zmęczenie wzroku. Jeśli jest to jedna (w co usilnie wierzę) z wielu dolegliwości które towarzyszą boreliozie, to zostawię wszystko tak jak jest. Zrezygnuję ze zmiany grafiki i koloru. Inaczej prowadziło by to do zwiększenia kontrastu na stronie, a co za tym idzie szybciej by męczyło.
A przecież nie o to mi chodzi…
Generalnie są takie dni, w które nie jestem w stanie siedzieć dłużej niż 5 minut przed kompem. Masakra. Obróbkę zdjęć musiałem sobie odpuścić. Skanowanie odbitek i ich katalogowanie poszło też na półkę. Czasami, w te „lepsze” dni pozwalam sobie na obróbkę naszych filmów, które czekają już od lat na wolne chwile… Ironia losu. Nigdy nie było na nie czasu bo jakieś inne zajęcia, bo praca. Teraz nie jestem w stanie pracować i innych zajęć też nie mam. Filmy dalej leżą i czekają na lepsze chwile…

Plan terapii

Plan terapii:

Minocyclin
Dzień 1 – 3         50 mg – 0 – 0
Dzień 4 -9          50 mg – 0 – 50 mg
Dzień 10 – 15   100 mg – 0 – 50 mg
Dzień 16 – 20   100 mg – 0 – 100 mg
od 20 dnia Quensyl 200 mg / co drugi dzień
0 – 200 mg – 0
W idealnym układzie, przy tolerowaniu lekarstw mam brać:
100 mg Minocyclin – 200 mg Quensyl – 100 mg Minocylcin

W przypadku ostrych reakcji Herxa mam brać Cholestyramin.

piątek, 26 października 2012

Hurra ! Mam boreliozę !!! cd.

cd.
Zbieranie informacji polegało na czytaniu w sieci wszystkiego na temat choroby. Informacje ogólne: o objawach, o dolegliwościach, o lekarstwach i ich efektach ubocznych, o lekarzach i metodach leczenia. Dzwoniłem do różnych ludzi, przede wszystkim do pacjentów którzy działają w stowarzyszeniach o tematyce boreliozy. Im więcej informacji do mnie docierało tym bardziej „otwierały mi się oczy”. Już wiedziałem, że w dużej mierze za moje dolegliwości jest winna ta a nie inna bakteria. Rozmawiałem z lekarzami na temat stosowanych lekarstw i terapii.
Po dwóch tygodniach burzy informacyjnej poszedłem do mojego lekarza. Po przedyskutowaniu możliwości dostałem receptę na antybiotyki z zaleceniem przyjmowania. Lekarstwa dzisiaj wykupiłem, zaczynamy zabawę…

środa, 24 października 2012

Hurra ! Mam boreliozę !!!

Postanowienie, że napiszę blog na temat choroby i na temat nieudolności lekarzy, od jakiegoś czasu we mnie kiełkuje. Jak już napisałem w zakładce „dlaczego” ma to być ciche podziękowanie skierowane do całego (chorego) systemu służby zdrowia jak i rozliczenie się z bakcylem który przez ostatnie lata utrudniał mi życie. Byłem do niedawna jednym z wielu chorujących, którzy nie wiedzieli co mi dolega.         
Od 2 tygodni mam diagnozę że zaraziłem się z wirusem Borrelia burgdorferi.
 Ostatnie 14 dni spędziłem na zbieraniu informacji na temat bakterii i związanych z nią dolegliwości. 
Jestem bardzo zdziwiony, że dopiero teraz to u mnie wykryto !          
Muszę dodać, że jak większość pacjentów w tym temacie, lekarzy zmieniałem jak rękawiczki.
W minionych  trzech latach przewinąłem się przez czterech lekarzy pierwszego kontaktu, trzech internistów, dwóch ortopedów i czterech kardiologów. Zawsze diagnoza była jednoznaczna: nerwica, depresja. Wszystkie dolegliwości które wymieniałem może wywoływać stres, więc była to idealna wymówka dla medyków. Zawsze mówiono mi że moje dolegliwości to kilka problemów występujących jednocześnie, nikt nie wpadł na pomysł by popatrzeć na to jako całość.
Aż do tego maja, kiedy trafiłem do TEGO lekarza. Po kilku minutach rozmowy powiedział do mnie, że skoro się nie znamy to zaczniemy robić wszystkie badania, żeby po kolei wykluczyć jedno po drugim.
No i znowu marsz po lekarzach specjalistach
Podstawowe badania krwi, internista, nefrolog, neurolog, okulista, ortopeda.          
W międzyczasie miałem pobraną krew która została wysłana do specjalistycznego laboratorium. Na ostatni ogień została koronarografia. U kardiologa, (piątek 19.10.2012)  w trakcie badania (pooglądałem sobie własne serducho) dowiedziałem się, że moje serce jest w 100% sprawne i nic mi nie dolega. Szczerze powiedziawszy nie wiedziałem czy to pozytywna wiadomość, czy nie.
Miałem swoje dolegliwości a następny doktorek mi mówi, że nic mi nie dolega… No cóż, trzeba było poczekać do poniedziałku.
Poniedziałek zacząłem od odebrania wyników badania krwi.  Jak już doczytałem i zarejestrowałem co i jak, to miałem bardzo mieszane uczucia. Po kilku dłuższych chwilach dotarło do mnie że mogę się cieszyć. Jakiś etap zakończony.

MAM DIAGNOZĘ !

wtorek, 23 października 2012

Pierwsze problemy techniczne


Po lekkich problemach z konfiguracją bloga powoli dochodzę do wniosku, że nie jest tak źle. Wyglądem bloga będę się zajmował jeszcze nie raz, a póki co ruszam z treścią.

poniedziałek, 22 października 2012

Witam !!!

Robi się ! Zapoznaję się z programem i funkcjami…
Niedługo wstukam pierwszy wpis na temat…